Artykuły Chrześcijańskie

Wypada stwierdzić z naciskiem, że byłoby rzeczą godną ubolewania, gdyby szatanowi tak udało się zamącić umysły ludzi wierzących, że nie byliby w stanie odróżnić zdrowej, nowatorskiej, awangardowej, pionierskiej pracy w ramach Kościoła Chrystusowego, inspirowanej przez Ducha Świętego i prowadzonej na gruncie Biblii, od najróżniejszych prądów i trendów inspirowanych przez szatana. Byłoby rzeczą godną ubolewania, gdyby ludzie Boży, których Bóg do takich zadań powołuje i będzie powoływał, wykonywać musieli swoje posłannictwo w atmosferze podejrzeń, zarzutów, pomówień i oszczerstw, że są szamanami, scjentystami, okultystami czy, że głoszą ,,New Age
czytaj dalej

Artykuły Chrześcijańskie

Teoretycznie, ziarno, będące Słowem Bożym, powinno wydawać te same owoce bez względu na duchową kondycję siejących go ale tak nie jest. Identyczne nauczanie przez ludzi o różnym stopniu pobożności wyda owoce w postaci różnie nawróconych ludzi i przejawi się w jakości Chrześcijaństwa w zależności od czystości i mocy tego które je wygłosił i miejsca w którym jako przejdzie mu wzrastać. Chrześcijaństwo zawsze będzie reprodukowało dokładnie samo siebie. Nie samo Słowo, a natura składającego świadectwo determinuje jakość nawróconego. Kościół nie może uczynić nic więcej ponad przeszczepienie samego siebie. Taki, jaki jest na jednej ziemi będzie i na innej. Dzika jabłoń nie stanie się nagle szlachetną przez przeniesienie jej do innego kraju. Bóg wpisał swoje Prawa głęboko w każde życie; wszystko musi wydawać owoce zgodnie ze swym rodzajem.

Artykuły Chrześcijańskie

“Praca ewangelizacyjna, jaką dzisiaj znamy, daje rezultat w postaci pewnej liczby prawdziwych chrześcijanin, ale klimat duchowy, do którego rodzi się wielu współczesnych chrześcijan, nie stwarza warunków dla ich szybkiego wzrostu duchowego. Rzeczywiście, cały świat ewangeliczny w znacznym stopniu nie sprzyja zdrowemu życiu chrześcijańskiemu. Przy tym nie myślę tutaj o modernizmie. Mam raczej na myśli tę rzeszę ludzi, którzy opierają swoją wiarę na Biblii i noszą imię prawowiernych. Nawracamy ludzi na skostniałą formę chrześcijaństwa, która niewiele ma wspólnego z chrześcijaństwem Nowego Testamentu. Przeciętny tak zwany chrześcijanin ewangeliczny naszych czasów jest zaledwie nędzną parodią prawdziwej świętości. My jednak wkładamy miliony w działania i budynki, służące do przedłużania istnienia tej zwyrodniałej formy religii i atakujemy każdego, kto ośmieli się kwestionować celowość takiego postępowania.”

A. W. Tozer

Artykuły Chrześcijańskie

Współcześni neochrześcijanie przyjęli jakiś nowy Dekalog (…), w którym najwyraźniej jest napisane: “Nie będziesz miał własnego zdania” oraz nowy zestaw błogosławieństw, zaczynający się od słów: “Błogosławieni ci, którzy tolerują wszystko, albowiem za nic nie będą odpowiedzialni”. Normą stało się takie dyskutowanie o różnicach religijnych, żeby przypadkiem nie nawrócić adwersarza, albo wykazać błędów w jego przekonaniach. Wyobraźmy sobie Mojżesza biorącego udział w dyskusji panelowej z Izraelitami na temat złotego cielca, lub Eliasza prowadzącego dialog z prorokami Baala. Albo naszego Pana Jezusa Chrystusa szukającego wspólnej płaszczyzny porozumienia, z faryzeuszami, by “szukać tego, co łączy, a nie tego, co dzieli”. Bóg obiecał błogosławieństwo tym, którzy niosą pokój, ale religijni negocjatorzy powinni bardzo uważać na każdy swój krok. światłość i ciemność nie pójdą w parze w wyniku rokowań; istnieją rzeczy, których się nie negocjuje.”

A. W. Tozer

Artykuły Chrześcijańskie

Przeobraź świat, prosimy, a zacznij od nas.

Nawet jeśli jedyną rzeczą do obrony

Będzie nam ogród warzywny – przed dziećmi z sąsiedztwa –

Nawet jeśli jedyną rzeczą do podziału

Będzie kubek herbaty i ciasteczko – gdy pozwoli renta;

Uczyń modlący się lud twój przykładem kochania świata.

 

Jamie Wallace

Artykuły Chrześcijańskie

W dzisiejszych czasach istnieje tendencja do niedoceniania grzechu i braku zrozumienia jego natury. Wielu kaznodziei zwiastuje pokój tam, gdzie go nie ma. Są zdecydowani “leczyć zranionych” zaprzeczając jego śmiertelności. Ile można osiągnąć nazywając zło dobrem, a dobro złem – teraz czy w dniu sądu – pozostaje do odkrycia. “Opamiętajcie się nareszcie i nie grzeszcie” – to Boże poselstwo do nas (1Kor.15,34). “Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty” (1Ptr.1,15.16). “Składajcie ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu” (Rzym.12,1). “Usuńcie stary kwas, abyście się stali nowym zaczynem” (1Kor.5,7). “Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego” (2Tym.2,19). “…abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli” (Tyt.2,12). “Starajcie się, abyście znalezieni zostali przed nim bez skazy i bez nagany, w pokoju” (2Ptr.3,14). “I nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie” (Ef.5,11). “Obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie czyńcie starania o ciało, by zaspakajać pożądliwości” (Rzym.13,14). “Napominam was,abyście jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości, które walczą przeciwko duszy” (1P.2,11).Bóg wywołuje nas z grzechu w każdym sensie i aspekcie. Ostrzega nas przed odrażającymi rzeczami, których nienawidzi i które pomści, jako niezmiernie pełne grzechu. Mówi do nas jako “urodzonych w przewinieniu i w grzechu poczętych”, noszących ze sobą zło, wypełnionych i przesiąkniętych nim. Nie jesteśmy po prostu chorymi, którzy potrzebują lekarstwa ani nieszczęśliwymi, którzy potrzebują współczucia, ale jesteśmy winni, przekroczyliśmy prawo, mamy wyrok, umarli w przestępstwach i grzechach, z nieuniknionym sądem przed sobą. Bóg nie czyni lżejszą, ani nie pogarsza naszej sprawy, ale spokojnie mówi nam najgorsze; pokazuje nam, czym jesteśmy, zanim wezwie nas do bycia tym, co zamierzył z nas zrobić. Z wszelkiego braku świętości i sprawiedliwości, z wszelkiego zepsucia, ze wszystkich pokrętnych dróg, z wszelkiego nieposłuszeństwa, z całego skażenia ciała i ducha, On powołuje nas w Jezusie Chrystusie, Swym Synu.

ZGod’sWayOfHoliness
HoratiusBonar


Artykuły Chrześcijańskie

Gorliwość religijna jest gorącym pragnieniem podobania się Bogu, czynienia Jego woli i w każdy możliwy sposób pomnażania Jego chwały na tym świecie. Jest to pragnienie, którego żaden człowiek nie posiada z natury – to Duch Święty wkłada je w serce wierzących w czasie ich nawrócenia, ale niektórzy wierzący odczuwają je o wiele silniej od innych i przez to zasługują sobie na miano ludzi gorliwych…

Człowiek religijnie gorliwy jest wyjątkowym człowiekiem jednej sprawy. Nie wystarczy powiedzieć, że jest on szczery, serdeczny, bezkompromisowy, prostolinijny, żarliwy duchem. Widzi on tylko jedną sprawę, przejmuje się jedną rzeczą, dla jednej rzeczy żyje i jest nią pochłonięty, a tą rzeczą jest podobanie się Bogu. Czy żyje, czy umiera, jest zdrowy, czy chory, bogaty czy biedny, czy sprawia przyjemność ludziom, czy też ich obraża, czy uważa się za mądrego czy za głupiego, czy się go wini czy chwali, czy otacza go się szacunkiem, czy też nie – gorliwy człowiek nie dba o to wszystko. Pali się on dla jednej sprawy; tą jedną sprawą jest podobanie się Bogu i pomnażanie Jego chwały. Jeżeli wypala się w swojej gorliwości, nie dba o to – czuje się zadowolony. Czuje, że podobnie jak lampa, stworzony jest poi to, by płonąć; jeśli więc pali się, czyni to co przeznaczył mu Bóg. Tego typu wola zawsze znajdzie sferę dla swojej gorliwości. Jeżeli nie może wygłaszać kazań, pracować albo ofiarować pieniędzy, będzie płakał, wzdychał, modlił się… Jeżeli nie będzie mógł walczyć w dolinie z Jozuem, będzie wykonywał pracę Mojżesza, Aarona i Chura na wzgórzu (2 Mojż. 17, 9-13). Jeżeli nie będzie mógł sam wykonać pracy, nie da Panu spokoju, aż nadejdzie pomoc z innej strony i praca zostanie wykonana. Oto co mam na myśli mówiąc o religijnej gorliwości.

(Practical Religion, 1959, str. 130).

J. C. Ryle

 

Artykuły Chrześcijańskie

Paweł był napiętnowany przez miłość. Kiedy doświadczał stawania się “mężem w Chrystusie,” rozwijał w sobie zdolność do miłości. Tylko dojrzałość zna miłość. Jak Paweł kochał!

 

Pierwsze i najważniejsze, Paweł kochał swojego Pana. Dalej kochał ludzi, swoich wrogów, niewygodę i ból duszy. On musiał kochać to drugie szczególnie. Inaczej unikałby modlitwy. Miłość Pawła wiodła go do zgubionych, ostatnich, najmniejszych. Cóż za zasięg miłości! Areopag ze swoimi intelektualistami, synagogi z ich pobożnym tradycjonalistami, targowiska z ich rozrzutnikami – za nimi wszystkimi Paweł tęsknił i szukał ich dla Pana. Jak potężne dynamo, miłość popychała go naprzód by próbować wielkich rzeczy dla Boga.

 

Niewiele osób modliło się tak jak ten człowiek. Być może McCheyne, John Fletcher, potężny Brainerd, i kilku innych miało pojęcie o nadrzędnym dziele duszy i ciała – wstawiennictwie motywowanym miłością.

 

Pamiętam jak stałem przy Marechale kiedy śpiewaliśmy jej wielki hymn:

“Jest miłość co mnie zmusza
By iść i szukać zgubionych;
Poddaję och Panie, całe moje ja Tobie
By ratować za każdą cenę!”

 

To było nie tylko piękne uczucie. To kosztowało ją więzienie, niedostatek, ból, i ubóstwo.
czytaj dalej