Otwierając się na pewne koncepcje dotyczące Ducha, prosisz o Ducha. Zakładasz, że wszystkie Jego oddziaływania będą korespondowały z koncepcją, którą uformowałeś. Oczekujesz od Niego, na przykład, aby był dla ciebie Duchem pocieszenia i kompasem w pachnącym ambrozją rajskim powietrzu. Uważasz, że jest On po to, by podnieść ciebie do ponad-doczesnej duchowej sfery poetyckich wizji wysp, gdzie błogosławieństwa będą spływać na ciebie, z prawa i lewa. Lecz Duch jest prawdą i musi przyjść w swoim własnym prawdziwym charakterze albo wcale.
Zabiegałeś o Jego opiekę, której ci nie odmówił, lecz jak zdziwiony jesteś, kiedy On chwyta cię za rękę – aby przygotować cię do gwałtownego wstąpienia do najwyższego nieba – i nagle okazuje się, iż zabrał cię z sobą po to, by poprowadzić w dół, do jakiegoś głębokiego i ciemnego lochu pełnego najobrzydliwszych wizerunków. Na próżno wzdrygasz się i cofasz; odkrywasz przez to tylko, jak żelazny uścisk On posiada. Każe ci patrzeć na te odrażające podobizny i obserwować jakim ucieleśnieniem twoich cech z przeszłości one są.
czytaj dalej