Błyskawiczne chrześcijaństwo na początku wykazuje tendencje, by akt wiary był końcem, a nie początkiem drogi i w ten sposób tłumi pragnienie duchowego postępu. Brakuje mu zrozumienia prawdziwej natury chrześcijańskiego życia, które nie jest statyczne, lecz dynamiczne i ekspansywne. Ono przeocza fakt, iż nowy chrześcijanin jest żywym organizmem, jakim z całą pewnością jest nowo narodzone dziecko i jako takie, musi być odżywiane i wychowywane, aby zapewnić mu normalny wzrost.
Błyskawiczne chrześcijaństwo nie uwzględnia także tego, iż akt wiary w Chrystusa ustanawia pewną osobistą więź między dwoma inteligentnymi, moralnymi istotami, między Bogiem, a pojednanym z Nim człowiekiem i żaden jednorazowy kontakt między Bogiem i stworzeniem uczynionym na Jego podobieństwo nigdy nie będzie wystarczający do zawiązania bliskiej przyjaźni między nimi.
Próbując wtłoczyć całe zbawienie w jedno lub dwa przeżycia, zwolennicy błyskawicznego chrześcijaństwa ostentacyjnie powołują się na prawo rozwoju, jako powszechnie rządzące całą naturą. Jednakże ignorują uświęcające efekty płynące z cierpienia, noszenia krzyża i praktycznego posłuszeństwa. Pomijają potrzebę duchowego treningu, konieczność kształtowania właściwych nawyków religijnych i potrzebę zmagania się ze światem, diabłem i cielesnością…
A.W. Tozer