Kapłani, synowie Aarona, nie tylko wiedzieli coś o złotym ołtarzu w świątyni, ale wchodzili tu dla tego, aby kłaniać się Panu i uwielbiać Go przed tym ołtarzem. Tutaj właśnie wznosiły się obłoki wonnego dymu kadzidła a wraz z nimi uwielbianie Imienia Pańskiego, objawy czci i modlitewnego skupienia. Na tym miejscu mieli oni przywilej i łaskę przynoszenia samych siebie do stóp Bożych.
Stanowisko kapłanów w Starym Przymierzu, w czasie ,,cieni przyszłych dóbr”, jest prawdziwym obrazem dzieci Bożych w Nowym Przymierzu, w czasie wypełnienia się obietnicy: dzieci Boże są prawdziwymi kapłanami i prawdziwymi chwalcami; są nimi przez Chrystusa, prawdziwego Orędownika i Najwyższego Kapłana. Całe zadanie ich sprowadza się obecnie do tego, aby składać Panu ofiary przyjemnej Mu wonności. Pismo Święte wskazuje wszędzie na to cudne stanowisko i na to błogosławione zadanie. Otworzywszy pierwszy list Piotra (2.9) — czytamy: „Ale wy jesteście rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście opowiadali cnoty Tego, który was powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości”. Patrząc na naród izraelski widzimy, że on rzeczywiście dzielił się na trzy wymienione przez Apostoła Piotra grupy: lud, wybrane pokolenie Lewiego, a następnie kapłanów.
Piotr wskazuje w tylko co przytoczonych słowach, że te wszystkie trzy kategorie występują teraz na nowo, ale teraz reprezentowane są łącznie przez dzieci Boże Nowego Testamentu. Każde z nich należy do ludu świętego, każde z nich jest wybranym lewitą, każde z nich królem i kapłanem Bożym. Apostoł Piotr wielokrotnie i szczególnie podkreśla to ostatnie stanowisko. W piątym wierszu tegoż rozdziału z naciskiem przypomina ich stanowisko, jak i połączone z tym stanowiskiem cudne zadanie: „I wy sami, jako żywe kamienie budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, ku ofiarowaniu duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa”.
W liście do Rzymian (12,1), powiedziane: „Proszę was tedy bracia! przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą”. W liście zaś do Żydów (13, 15.16) znowu się mówi: „Przełóż przez Niego ofiarujmy Bogu ofiarę chwały ustawicznie, to jest owoce warg wyznawających, imieniowi Jego. A dobroczynności i udzielania nie przepominajcie; albowiem się Bóg w takowych ofiarach kocha”.
Na innym znowu miejscu Apostoł Paweł pisze: „Pełenem, wziąwszy od Epafrodyta, co posłano od was, wonność dobrego zapachu, ofiarę przyjemną i Bogu się podobającą” (Filip. 4, 18). Rozpatrzywszy te i inne podobne miejsca Pisma Świętego, widzimy nasze kapłaństwo, udowodnione przez nie, jasne jak dzień, a jest ono tak dobitnie i oczywiście udowadniane, aby stało się przyczyną i pobudzeniem do czynności kapłańskiej. Myśmy powinni składać ofiary dlatego, że jesteśmy kapłanami, i powinniśmy to czynić przez Chrystusa; On jest tym złotym ołtarzem naszym i tylko przez Niego nasze ofiary mogą być przyjemne Bogu; taki jest prawdziwy sens tych słów Bożych.
Lecz przede wszystkim powinniśmy przestrzegać tego, aby te ofiary składane były w godny sposób. A jak możemy to uczynić? Powinniśmy całkowicie odrzucić nasze własne kadzielnice, nasze własne ołtarze i nasz własny ogień. One wszystkie powinny być złożone na złotym, ołtarzu. „Przez Niego”, mówi się w liście do Żydów (13, 15), powinniśmy składać ofiary, tylko przez Chrystusa są one przyjemne Bogu dlatego, że dar poświęca się przez ołtarz tylko. Jeśli Chrystus jest ołtarzem, na którym my składamy wszystko Bogu, to i wszystko poświęcane (ofiarowane) Jemu przez nas, stoję się wdzięczną wonnością dla Niego.
Bracia moi, nasze modlitwy, nasza chwała i uwielbianie Boga, wszystkie chwalebne pieśni ust naszych nie mają znaczenia, jeśli są składane Bogu nie „przez Niego”, powinny one zająć swoje miejsce na tym ołtarzu. Nie mają one także znaczenia, jeśli nie zawierają w sobie kadzidła Jego doskonałości; nie mają one znaczenia, jeśli nasz ogień własnego entuzjazmu zapalił je, a nie ogień tej miłości, która niegdyś skruszyła Jego za nas na krzyżu. Nie, nie nasza osoba czy osobowość ma jakąkolwiek wagę, nie nasze płomienne porywy, nie nasze zasługi, ale tylko On, Chrystus, i On Jeden.
To, cośmy powiedzieli o naszym uwielbianiu i wysławianiu, stosuje się także do naszego oddania samych siebie i wszystkiego, co sobą przedstawiamy i co posiadamy. Jeśli zaś my nie złożymy najprzód siebie samych z całym mieniem naszym na ten ołtarz, nie złożymy ciała naszego i życia naszego przez Chrystusa Bogu i współbraciom naszym, to możemy oddać ciało nasze na spalenie, rozdać ubogim nasze mienie, i nie przyniesie to nam jednak żadnej korzyści. Jeślibyśmy wyrzekli się siebie do ostateczności, jeśliby pieniądze nasze tysiącami i milionami szły na potrzeby ludu Bożego i naszych bliźnich, jeśli byśmy nawet ponieśli śmierć męczeńską, to wszakże wszystko to nie byłoby wdzięczną wonnością Bogu, jeśliby ono nie było Mu składane na złotym ołtarzu. A ponieważ staliśmy się przyjemnymi Bogu w Umiłowanym, to też i wszystko, co przynosimy Bogu, powinno przez Niego stać się przyjemne Panu.
Subscribe
0 komentarzy
Previous: Wierzący
Next: Za Jezusem